środa, 6 stycznia 2016

Pożegnania


Przykro i źle się żegnać, nawet jeśli formalnie ludzie, którzy odeszli nie byli naszymi bliskimi. Tuż przed Świętami, 19 grudnia zmarł Kurt Masur, zaś rok 2016 nie mógł zacząć się gorzej – wczoraj opuścił nas Pierre Boulez. Obaj panowie żyli długo  mieli za sobą takie kariery, których człowiek mieniący się melomanem przegapić nie mógł. Obaj towarzyszyli mojemu muzycznemu życiu od jego początków, zapewne Waszemu także. My, Polacy docenialiśmy uwagę, jaką Boulez poświęcał zwłaszcza Szymanowskiemu, my operomaniacy będziemy zawsze pamiętać jego „Ring”.  Z kolei Masur  był moim przewodnikiem po niemieckiej muzyce romantycznej. 

Odpoczywajcie w pokoju, Mistrzowie!

1 komentarz:

  1. Bardzo smutne to. Niestety przełom starego i nowego roku przynosi już któryś raz z rzędu taką przykrą wiadomość. W zeszłym roku odeszła mniej więcej o tej porze Obrazcowa, a dwa lata temu Abbado.

    OdpowiedzUsuń