sobota, 20 stycznia 2024
Ewa Podleś
Dziś brak mi słów. Po niecałych 3 miesiącach do męża, profesora Jerzego Marchwińskiego dołączyła w wielkim niewiadomym Ewa Podleś. Jedyna śpiewaczka, której na blogu wyznałam płomienne uczucie. Ono będzie trwać, bo tacy (chociaż właściwie nie ma więcej takich) jak Maestra nie umierają nigdy. Pamiętam wszystko, każde spotkanie z jej sztuką na żywo i za pośrednictwem mediów, począwszy od pierwszego – a była to Angiolina w TV. I szok nastoletniej jeszcze Cecilii Bartoli, która zapytała z niedowierzaniem po spektaklu w Teatrze Wielkim w Warszawie „to wy tu macie Ewę Podleś a zapraszacie mnie?”. I wszystko inne. Podleś nie potrzebuje łez ani hołdów od nas, swojej publiczności, ale my, jej wierni słuchacze dziś płaczemy. Ale nie żegnamy się, bo Ona z nami zostaje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz