sobota, 12 czerwca 2021

"Biała dama" straszy w Bretanii

Zabierając się do pisania tego posta miałam przeświadczenie, że sir Walter Scott był niemal równie dużą inspiracją dla librecistów operowych jak Shakespeare. Po dokładniejszych badaniach okazało się jednak, że takie założenie jest z gruntu fałszywe. W kanonie pozostaje właściwie tylko Donizetti ze swoją „Lucią di Lammermoor”, kilka dzieł doznaje okresów relatywnej popularności, by znów zniknąć w mgle zapomnienia („Il castello di Kenilworth”, też Donizettiego, poza tym „La donna del lago” Rossiniego i „Piękne dziewczę z Perth” Bizeta). Cała reszta, chociaż nie ma jej dużo właściwie nie widuje świateł sceny. Dlatego możliwość zobaczenia opery, która w dziewiętnastym wieku cieszyła się olbrzymim powodzeniem, by w latach późniejszych przestać pojawiać się w repertuarze teatrów lirycznych jest gratką. Rzecz miała prapremierę pod koniec 1825 roku i była według Piotra Kamińskiego kolejną bitwą w wojnie ze szkodnikiem, który zalągł się w paryskiej operze niosąc jej potworną groźbę italianizacji. Aby nie dopuścić do wrogiego przejęcia narodowej sztuki przez niejakiego Rossiniego do boju Francja wystawiła François-Adriena Boieldieu oraz prawdziwego imperatora w zakresie tekstów scenicznych, Eugene Scribe’a. Siły francuskie wsparła reprezentacja szkocka w osobie Waltera Scotta, którego powieści „Guy Mannering” i „Klasztor” posłużyły za podstawę libretta. Wynik batalii przynajmniej w tamtych czasach i przynajmniej dzielnym Frankom (Rossini zdaje się nie wiedział, że z kimś walczy, bo nawet udzielił koledze pomocy w zakresie lokalowym) wydawał się rozstrzygający na ich korzyść. Kluczowe jest tu słowo „wydawał”. W każdym razie „Biała dama” osiągnęła oszałamiający sukces i szybko rozeszła się po świecie wszędzie odnosząc trumfy. U nas pojawiła się w Warszawie już niecałe dwa lata po premierze. Ale o ile popularność muzyki „Łabędzia z Pesaro” z czasem nie malała, o „Białej damie” w wieku dwudziestym zapomniano. Do życia przywrócił ją na jakiś czas Marc Minkowski w 1996 , ale powodzenie nie okazało się trwałe. Ujrzawszy ten tytuł w planach streamingowych Opera de Rennes postanowiłam dać „Damie” szansę. Nie tylko nigdy jej nie widziałam, ale też nie słyszałam i nawet wirtualnie nie odwiedzałam teatru w Bretanii, jedynym celtyckim okręgu Francji gdzie wszystko wygląda i brzmi nieco inaczej . Po obejrzeniu spektaklu z radością deklaruję : eksperyment zakończył się pełnym sukcesem. Muzyka jest urocza i lekka jak pianka – może to i nie miłość na całe życie, ale miły flirt, który wywołuje uśmiech na twarzy na samo wspomnienie i owszem. Sama produkcja wydatnie przyczyniła się do wywołania takiego wrażenia. Panie Louise Vignaud (reżyseria), Irène Vignaud (scenografia) i Cindy Lombardi (kostiumy) stworzyły na scenie świat tyleż umowny, co czarowny i spójny. To się częściowo przeniosło nawet do orkiestronu, bo młody dyrygent Nicolas Simon dał się też ubrać w kostium (wyglądał nieco jak Papageno) i najwyraźniej miał ze swojej pracy mnóstwo uciechy. Tak, jak my, wirtualna widownia jej rezultaty obserwując i słysząc. Kto z nas nie uśmiechnąłby się na widok gromady faunów i driad w miejsce zwykłych wieśniaków, tytułowej bohaterki jako sówki podpłomykówki, innej jako niegroźnej pajęczycy itd musiałby zaiste być człowiekiem z natury ponurym. Najważniejsze zaś, że wszystko to pięknie składało się w całość nie tylko miłą dla oka, ale też dobrze brzmiącą. Orchestre Les Siècles pod ręką Simona miała werwę, styl i lekkość. Śpiewacy także sprawili się świetnie. Czternastka młodych w zdecydowanej większości wokalistów sprawiała wrażenie, że bawi się nie gorzej od nas. Oczywiście cała sztuka polega na tym, zaś abyśmy my tak to odbierali, oni musieli mieć wszystko pod absolutną kontrolą. I mieli. To nie są wielkie głosy, i do niektórych mam pewne zastrzeżenia, ale nie są one na tyle poważne abym narzekała. Powiem Wam tylko, że bardzo mnie urzekli Sahy Ratia jako Georges, Sandrine Buendia jako Jenny oraz Yannis François w roli złego Gavestona.Sprawdźcie i bawcie się sami! https://www.youtube.com/watch?v=tDC0Avj6uWs

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz