Zastanawiałam
się jaki temat mógłby dobrze posłużyć świątecznej atmosferze. W końcu
przytłoczona pomysłami, które trzeba było wykluczyć już to ze względu na
niekoniecznie sympatyczny ton, w którym musiałby wpis być utrzymany, już to na
powagę jakiej domaga się ewentualnie opisywane dzieło, poszłam na łatwiznę. Ale
jakże przyjemną! Jako pretekst posłużył mi koncert, który odbył się w Carnegie
Hall z okazji kolejnej Richard Tucker Gala. Jego główną bohaterką była jak
zazwyczaj tegoroczna laureatka Nagrody im. Tuckera przyznawanej najlepszym bądź
najbardziej obiecującym amerykańskim śpiewakom. Nadine Sierra, bo o niej
oczywiście mowa objawiła się moim uszom najpełniej ten jeden jedyny raz na żywo w marcu 2015. Miała być dla mnie tylko dodatkiem do
gwiazdy wieczoru, Mariusza Kwietnia ale już po pierwszych dźwiękach dodatkiem
być przestała a okazała się pełnoprawną partnerką. Zachwyciłam się wszystkim –
ślicznym, okrągłym , lirycznym sopranem, dobrą techniką, interpretacją,
wreszcie osobistym wdziękiem młodej (miała jeszcze przed sobą 26-ste urodziny)
śpiewaczki. I miałam absolutną pewność, że już za chwilę Teatru Wielkiego nie
będzie na nią stać (to był jej drugi występ
na naszej scenie, poprzednio pojawiła się na koncercie sylwestrowym
2014). Podejrzewam, że to poczucie dzieliło ze mną większość widowni. I tak też
się stało, bo kariera Sierry rozwinęła
się przez te nawet nie 3 lata błyskawicznie. Wtedy miała przed sobą debiuty na
najbardziej prestiżowych scenach świata, w tym w Met, dziś jest tam doskonale
zadomowiona. W Nowym Jorku pokazała się
już jako Gilda , Zerlina, Ilia a za kilka dni, 29 grudnia stanie na tej scenie jako Susanna. Z tej wyliczanki widać, że jej
głosowi sprzyja muzyka Mozarta, ale przecież nie tylko. Na razie typ sopranu koloraturowego
nie predestynuje jej do cięższego repertuaru i na szczęście artystka ma na tyle
rozsądku, by pozwalać swojemu instrumentowi rozwijać się w sposób naturalny,
bez forsowania. Dlatego wykonywała jak dotąd tylko jedną partię Verdiego –
Gildę ale w najbliższych planach ma Nannettę. Oprócz tego podąża ścieżką
repertuarową doskonale zgodną z tym, czym obdarzyła ją natura: poza Mozartem
(była jeszcze Paminą i nawet zdarzyła się Hrabina w San Francisco) wykonuje
Donizettiego (na razie Norina i Lucia), zdarzył się także Gluck, Humperdinck,
Cavalli, Britten(Tytania) i Puccini. Jako Musetta miała wystąpić na otwarcie
bieżącego sezonu w ROH, ale się rozchorowała. Miejmy nadzieję, że będzie w
pełni zdrowia w przyszłym roku, kiedy w jaskini lwa czyli sycylijskim Teatro
Massimo zadebiutuje w partii Elviry w „Purytanach”. Czy ten repertuar jest
mały? Raczej nie, biorąc pod uwagę wiek artystki, czyli zaledwie 29 lat) i
fakt, że jej kariera trwa na razie dosyć krótko, mimo bardzo wczesnego
profesjonalnego debiutu w partii Duszka Piaskowego w „Jasiu i Małgosi” na
scenie Palm Beach Opera w 2002 ! Już rok później można było po raz pierwszy
usłyszeć Nadine w radiu – zaśpiewała „O mio babbino caro” w programie o
znaczącym tytule „From the Top”. Warto
dodać, że Sierra nie boi się też muzyki współczesnej i regularnie sięga po
partie typu oratoryjno-kantatowego: ma przed sobą „Kadysz” Bernsteina a za sobą
„Niemieckie Requiem” Brahmsa, „Stworzenie” Haydna , „Carmina Burana” Orffa i
nieśmiertelnego „Mesjasza” . Wyliczanka wyliczanką, a czy rzeczywiście Nadine
Sierra jest na operowej scenie kimś szczególnym? Moim zdaniem tak – są
oczywiście w jej technice śpiewaczej rzeczy warte dopracowania, ale, poza
głosem niepospolitej urody ma Sierra cechę, która zdarza się nawet największym gwiazdom
niezbyt często – bezpośredniość i szczerość przekazu. Jest to poza tym „zwierzę
sceniczne” i czuje się doskonale zarówno w rolach lirycznych, tragicznych jak i
komicznych. No i – last but not least mamy do czynienia z uroczą, piękną młodą
kobietą, co zawsze stanowi atut, nawet jeśli nie najważniejszy. Nie wiem, jak
Państwo, ale ja 10 stycznia posłucham transmisji z Nowego Jorku, by dowiedzieć
się jak brzmi w jej interpretacji mozartowska Susanna –a będzie miała u boku
wspaniałych kolegów – Mariusza Kwietnia jako Hrabiego, Ailyn Perez jako
Hrabinę, Ildara Abdrazakova jako Figara i Isabel Leonard w roli Cherubina.
Drodzy
Czytelnicy, odpoczywajcie przy choince, cieszcie się obecnością bliskich i nie
dajcie wciągnąć w polityczne spory. A jeśli zdarzy się komuś samotność lub
praca – posłuchajcie muzyki, to zawsze pomaga! Pięknych Świąt!
|
Po koncercie w Warszawie. Kiepska jakość foty, ale bohaterowie byli szalenie mobilni |
|
Artur Ruciński jako DOn Giovanni i Nadine Sierra jako Zerlina w Paryżu |
|
Lucia i Piotr Beczała jako Edgardo w San Francisco |