Końcówka tegorocznej zimy wprowadziła mnie w stan inercji –
nic mi się nie chce, nic nie ekscytuje, organizm nastawił się na przetrwanie do
wiosny. Rozszerza się to na operę, jakoś
nie spotkało mnie w tej dziedzinie ostatnio nic, co warte byłoby podzielenia
się wrażeniami. Dzisiejszy wpis poświęcę
więc rozpoczynającej się chyba właśnie na dobre światowej karierze kolejnego,
młodego, polskiego śpiewaka. Kariery tej, co muszę szczerze przyznać nie
przewidziałam kiedy po raz pierwszy miałam okazję zetknąć się z nim na scenie.
W „Agrippinie” na deskach Teatru Stanisławowskiego w warszawskich Łazienkach
(który nie nosił jeszcze dumnego miana Polskiej Opery Królewskiej) Jakub Józef
Orliński, jako Narciso zrobił na mnie wrażenie pozytywne ale dalekie od
zachwytu. Trzeba jednak koniecznie
doprecyzować, iż urodzony w grudniu 1990 kontratenor nie miał wtedy nawet 24
lat a jego artystyczna edukacja wciąż trwała. Potem Orliński szlifował swój
talent w Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim i wreszcie w Julliard School of
Music. Brał też udział w rozlicznych
konkursach wokalnych i to niemal zawsze z sukcesami. Tym dającym zapewne
najwięcej na arenie międzynarodowym jest zapewne znalezienie się wśród wąskiego
grona pięciorga laureatów Metropolitan Opera National Council Audition 2016.
Lista nazwisk poprzedników wygląda
imponująco i chociaż to osiągnięcie niczego nie gwarantuje w oczach dyrektorów
od obsad zapewne może być argumentem niepośledniej rangi. Nieprędko chyba
zobaczymy naszego falsecistę na scenie Met, bo w tym teatrze dzieła barokowe do
których głos kontratenorowy potrzebny
bywa najczęściej nie goszczą zbyt regularnie, ale czasem się zdarzają i wówczas
być może … Na razie Jakub Józef Orliński
ma za sobą debiut na festiwalu w Aix-en-Provence, gdzie wykonywał rolę Orimenea
w „Erismenie” Cavallego popisując się przy tym umiejętnościami tanecznymi.
Śpiewak przez lata uprawiał break dance (mój kolega, który sędziuje w wielu
konkursach w tej dziedzinie doskonale go z niejednych zawodów pamięta) co daje
mu zasadniczą przewagę nad kolegami -
niezwyczajną nawet w dzisiejszych czasach sprawność ruchową. Jest też
utalentowany aktorsko i, co ważne w czasach terroru obrazka przyjemny dla oka.
No dobrze, a jak śpiewa? Mnie w jego wokalistyce brakuje czegoś indywidualnego, własnego chociaż
doceniam solidną podstawę w rzemiośle i ładną barwę głosu. Podejrzewam jednak,
iż ten rys indywidualny i ciekawszy wyraz emocjonalny może przyjść z czasem
oraz artystycznym i osobistym dojrzewaniem. Z czasem będzie też Orliński
rozszerzal swój i tak jak na ten wiek bogaty repertuar, na razie, poza
pojedynczymi barokowymi ariami zawierający miedzy innymi takie role jak Ottone
w „Agrippinie”, Eustazio z „Rinalda” czy Ruggiero w „Alcinie”. Z czystym
sumieniem mogę polecić Państwu płyty z udziałem Orlińskiego – „Carnevale di
Venezia” z Natalią Kawałek i Miriam Albano oraz tę, która dziś powinna trafić
do sklepów muzycznych „Enemies In Love” (ponownie z Natalią Kawałek). Na jesień
tego roku zaplanowano wydanie już solowego CD „Anima Sacra” z towarzyszeniem
popularnego i uznanego zespołu „Pomo d’Oro”. Będzie to pierwsze nagranie zrealizowane
w ramach kontraktu Orlińskiego z wytwórnią Erato. Gdyby ktoś z Was nie
słyszał jeszcze, jak śpiewa nasz kontratenor na You Tube jest mnóstwo świadectw
jego sztuki, wybrałam i zalinkowałam trzy, z których szczególnie ciekawa wydała
mi się rejestracja występu w ramach Master Class Joyce DiDonato. Posłuchanie
jak wspaniała artystka odbiera młodego kolegę i jakie ma uwagi jest,
szczególnie dla laika bardzo interesujące. Warto dodać, że w przepastnych
zasobach YT można sobie znaleźć podobną lekcję z Szymonem Komasą. A wracając do
Orlińskiego - informacji o nim szukać specjalnie nie trzeba, bo jego fan page
na Facebooku jest kopalnią wiedzy o aktualnościach z jego artystycznego życia.
JJO i Nadine Sierra, laureatka National Council Audition z 2009 roku |
Świetne to nagranie z kursu mistrzowskiego u pani DiDonato :D
OdpowiedzUsuń