sobota, 14 maja 2022
Pożegnanie z wielką damą
Wczoraj, 13 maja 2022 Teresa Berganza dołączyła do tego chóru, którego wszyscy kiedyś będziemy słuchać. Zanim to jednak nastąpi na jakiś czas trzeba się pożegnać. Przy takich okazjach nie wspominam zazwyczaj długich i bogatych karier mistrzów, którzy nas opuścili, bo to jest dziś dostępne na jedno kliknięcie, ale przywołuję własne spotkania z ich sztuką. Dla mnie Teresa Berganza na zawsze już pozostanie jedną z nielicznych prawdziwych dam (udawanych jest znacznie więcej) światowej opery. Ale – damą z pieprzykiem, z poczuciem humoru i czasem figlarnym błyskiem w pięknych oczach. Miała głos idealny do Mozarta i śpiewała go regularnie – Cherubina, Zerlinę, Dorabellę (sceniczny debiut). Ale unieśmiertelniły ją cudowne występy w roli Rosiny, przede wszystkim w filmie Jean Pierre Ponnelle’a z 1972 (pod Abbado), który nadal stanowi wzorzec tego, jak „Cyrulik sewilski” powinien brzmieć i wyglądać. Carmen Berganzy (też Abbado, u boku Dominga) uznawana jest za jedną z najlepszych w historii nagrań, chociaż niektórzy zarzucają jej, że jest … zanadto damą. Ale – każdemu taką Carmen, jakiej potrzebuje. RIP, Maestra!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Eh... śpiewaczka, która wprowadziła mnie w świat opery... Szkoda, wielka szkoda. Pozostanie dla mnie jedną z najlepszych Carmen, wspaniałą Rozyną i kobietą, która rozsławiła hiszpańską muzykę. Jej album pieśni hiszpańskich uważam za jedno z ważniejszych osiągnięć muzyki klasycznej i czymś do czego powinny odnosić się przyszłe pokolenia śpiewaków.
OdpowiedzUsuńSpoczywaj w pokoju wielka Tereso!