niedziela, 30 grudnia 2012

Magia istnieje !


Na koniec roku konstatacja wielce radosna : operowa magia jeszcze się zdarza, co raz rzadziej, ale jednak. Właśnie przeżyłam takie magiczne 49 minut oglądając „Słowika” Strawińskiego z festiwalu w Aix-en-Provence  2010 (przedstawienie przeniesione z Toronto).Zdziwiona byłam tym bardziej, że współautorem tego czaru okazał się Robert Lepage, który tak skutecznie zniszczył jakiekolwiek jego ślady w ostatnim  „Ringu” z Met. A tu … Orkiestrę umieszczono na scenie, bo jej standardowe miejsce pracy , czyli kanał - wypełniony tu wodą -  stał się terenem akcji. Każda postać była reprezentowana przez śpiewaka oraz animowaną przez niego lalkę (wykonawcy zanurzeni byli do pasa, a czasami nawet po szyję). Brzmi dziwacznie? To dowód na ułomność słowa bądź moją nieudolność w posługiwaniu się nim – to było niezwykłe, piękne, magiczne właśnie. Muszę podkreślić, że każda ze stu lalek (tak dużo, bo posługiwał się nimi także chór) stanowiła prawdziwe dzieło sztuki, podobnie jak kostiumy i makijaże śpiewaków. Tyko tytułowy Słowik, zgodnie z librettem , którego treść zna każdy kto jako dziecko czytał Andersena odziany był skromnie i nie zanurzał się w wodzie. Największe wrażenie zrobił na mnie dialog Cesarza ze Śmiercią, która , olbrzymia i groźna otoczyła go swoim „ciałem” , tak, że stał się jej częścią,  Od strony muzycznej  - sam miód na uszy! Dyrygował Kazushi Ono, ten sam, który w Paryżu tak cudownie oddał sprawiedliwość „Królowi Rogerowi”. Lyońska orkiestra pod jego batutą mieniła się kolorami i odcieniami, słuchałam urzeczona. Śpiewacy właściwie wszyscy byli na znakomitym poziomie. Olga Peretyatko nie ma głosu zbyt okrągłego, ale karkołomną rolę Słowika wykonała świetnie. Z pozostałych artystów, podobnie jak festiwalowa publiczność wyróżniłabym tenora  Edgarasa Montvidasa jako Rybaka – to specyficznie słowiańska barwa głosu, tutaj idealna i bardzo wysokie umiejętności.Ogromnie żałuję , że nie mogłam być tam i klaskać do upadłego razem z oczarowaną widownią Aix-en-Provence. Takich doświadczeń, takich nagłych ( i spodziewanych też)  zachwytów życzę Wam, drodzy czytający w nadchodzącym, verdiowsko-wagnerowskim roku! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz