sobota, 19 stycznia 2013

Giulio Cesare w muzeum


Haendel napisał całe mnóstwo oper, ale “Giulio Cesare” to z pewnością jego największy hit. Widziałam go już w wielu wersjach, ale nadal ciekawi mnie każda kolejna, bo to dzieło daje dużo możliwości zarówno śpiewakom jak inscenizatorowi. Wprawdzie mam już swojego „Giulio” (Glyndenbourne 2005, o którym już pisałam), lecz nie zawadzi sprawdzić , czy przypadkiem ktoś nie wystawił tego równie dobrze. Sprawdziłam więc jak powiodło się Laurentovi Pelly niecałe 2 lata temu w Opera Garnier pokonując nieufność wobec Natalie Dessay w roli Cleopatry. Produkcja, z pewnymi zastrzeżeniami okazała się całkiem przyjemna, diva niestety się nie obroniła. Po  odsłonięciu kurtyny znajdujemy się w dziale starożytności jakiegoś, najprawdopodobniej kairskiego sądząc po karnacji  statystów muzeum. Pracownicy techniczni uwijają się przygotowując ekspozycję i nie zauważając wcale, że eksponaty mają do załatwienia mnóstwo ważnych spraw – żyją własnym życiem. Konfrontacja Cezara z Ptolomeuszem odbywa się , gdy obaj panowie zasiadają każdy w swojej gablocie. Głowa zabitego Pompejusza okazuje się być głową odciętą od wspaniałego posągu, Cleopatra i Tolomeo szaleją używając jako podłoża do owych igraszek olbrzymiego posągu faraona ( tu jedno z zastrzeżeń – czy Dessay musiała koniecznie niedwuznacznie anglezować na nosie faraona?). W drugim akcie znajdujemy się na moment w innej sali naszego muzeum , co pozwala nam podziwiać rokokowe damy i odpowiednie obrazy.  Wiem, że niektórzy się krzywili na tę koncepcję, ale mnie ona nieco ubawiła. Gdyby tylko nie stawała się momentami zbyt dosłowna i wulgarna… I gdyby miała dobrą Cleopatrę. Wydaje mi się, że Natalie Dessay utraciła ostatnimi czasy zdrowy rozsądek i instynkt – porywa się na partie, których zdecydowanie śpiewać nie powinna.Co z tego, że w ramach zakreślonych przez reżysera tworzy znakomitą postać niedojrzałej, rozkapryszonej dziewczynki o wspaniałym ciele kobiety (chapeau-bas,golizna, którą epatuje jest fałszywa, ale świetna figura widoczna spod prześwitujących szatek prawdziwa). Niestety wokalnie to także infantylne dziewczątko, jakim Cleopatra w trzecim akcie być już zdecydowanie nie powinna, nie mówiąc  o wysilonych najwyższych dźwiękach momentami na granicy koguta.  Właściwie nigdy nie słyszałam Cleopatry, która by mnie zachwyciła. Jakieś podpowiedzi? Lawrence Zazzo też nie był na najwyższym poziomie (ciągle mam w pamięci idealną pod każdym względem jako Cesare  Sarah Connolly), ale zrobił swoje fachowo. Isabel Leonard  nieodparcie kojarzyła mi się z młodą Audrey Hepburn, śpiewała bardzo dobrze, ale wolałabym Sesto o trochę cieplejszym głosie. Czysto wokalnie najbardziej podobała mi się Varduhi Abrahamyan , piękny, ciepły właśnie kontralt i doświadczona już w Haendlu śpiewaczka umiejąca te doświadczenia wykorzystać. Pelly postanowił podkreślić , że żałoba Cornelii jest podejrzanie histeryczna, co Abrahamyan zrealizowała z wyraźną satysfakcją.Do Cornelli i Sesto należy mój ulubiony fragment muzyczny  i zalinkowałam go jako pierwszy. Nie pomnę już ile razy widziałam Christophe’a Dumaux w roli Tolomea ( właściwie tylko raz widziałam go w innej  -Giasone’a), doprowadził tę postać do perfekcji, potrafi ją zagrać na każdy sposób. Tutaj był bliźniaczym odbiciem swej siostry –  rozkapryszonym dzieciakiem, który w sprzyjających okolicznościach może się stać naprawdę wredny. Wykazał się znakomitym wygimnastykowaniem i umiejętnościami wokalnymi na swym zwykłym, wysokim poziomie. Role drugoplanowe nierewelacyjne, radzę unikać zwłaszcza koszmarnego od strony dźwiękowej Dominique’a Visse. Emmanuelle Haim poprowadziła swój zespół Le Concert d’Astree ze swą charakterystyczną  energią i entuzjazmem, aczkolwiek wielka sala Opera Garnier nie sprzyja małym, barokowym zespołom i dźwięk czasami troszkę się rozłaził.

1 komentarz:

  1. Widziałem to przedstawienie na widowni. "Giulio Cesare" to jedna z moich ulubionych oper, znam ją na wylot, znam też nagrania itd. I mój wyrok po wyjściu z teatru był bezlitosny: dno pod każdym prawie względem.
    Haim 0, Pelly O, Dessay O (najgorsza Cleopatra jaką w życiu słyszałem), reszta obsady bardzo nierówna oczywiście z pozytywnym wskazaniem na Varduhi Abrahamyan.
    Powiem szczerze, że przecierałem oczy, gdy zobaczyłem, że wytwórnia zdecydowała się ten bubel opublikować na DVD.
    Beverly Sills była swietną Cleopatrą na płytach, De Niese jest błyskotliwa, choć sam śpiew nie jest najwyższej klasy, Sandrine Piau jest bardzo dobra wokalnie i interpretacyjnie...
    R.

    OdpowiedzUsuń