czwartek, 25 kwietnia 2013

The Magic Flute - flet prawdziwie czarodziejski




The Magic Flute” zamiast „Die Zauberflöte’ jest jak najbardziej na miejscu, bo to specjalna wersja spektaklu Julie Taymor, którą Met przygotowała dla swych młodszych widzów. Są pewne skróty (całość trwa 110 min.) i śpiewa się oraz mówi po angielsku. Niestety, tylko w tej formie Met zdecydowała się transmitować tę produkcję w 2006 , a przecież grano wtedy i wersję zasadniczą ( były to czasy, w których Jonas Kaufmann śpiewał Tamina – niby niezbyt dawno, ale jednak zmieniło się wiele). Muszę przyznać, że oglądanie tego powoduje u mnie, polskiego widza pozielenienie z mało chwalebnego uczucia zazdrości. Bo , po pierwsze  widać jak Met wychowuje sobie przyszłych operomaniaków – daje im po prostu to, co ma najlepszego lekko tylko przystosowując do dziecięcych możliwości percepcyjnych. I znów: dawno, dawno temu w Warszawie również grano dziecięcą wersje „Fletu” a Papagenem był wówczas nikomu nieznany  … Mariusz Kwiecień…. Zaś po drugie Met podarowała mi najwspanialszy „Flet”, jaki widziałam, i nie wydaje mi się, żebym miała szansę na coś równie pięknego jeszcze w tym życiu (a zamierzam jeszcze jakieś 40 lat pożyć). Nie wiem nawet, jak to wszystko adekwatnie opisać, bo mamy tu czystą magię. Taymor , posługując się bajecznymi kostiumami, elementami teatru kabuki, indonezyjskiego teatru cieni, wielkimi marionetami i świetnymi projekcjami video stworzyła prawdziwy cud. Poszła przy tym śladami Mozarta i Schikanedera  mieszając ze sobą wątki podniosłe i ludyczne, dokładając symbolikę zaczerpniętą z przeróżnych systemów filozoficzno-religijnych. Czasami znajdujemy się w pogodnej bajce – sądząc po śmiechach na widowni maluchy bawiły się świetnie, czasem  atmosfera staje się podniosła. Czyli jest dokładnie tak jak tego chcieli autorzy, co współcześnie nie zdarza się często. Trudno wymieniać poszczególne sceny i rozwiązania, ale kilka musze wspomnieć koniecznie. Trzy damy występują z pomalowanymi na czarno, niewidocznymi twarzami –  ich twarze to umieszczone na głowach nieco figlarne, nieco groźne maski. Daje to wspaniały efekt, podobnie jak balet niedźwiedzi poddających się grze Tamina.  A już scena walki Papagena z … latającym jedzeniem  (szczególnie agresywny jest homar i … talerz spaghetti)  przyprawia o ból brzucha ze śmiechu nawet dorosłych widzów. I tak bez końca. Strona muzyczna była OK. Największą gwiazdą okazał się bardzo utalentowany aktorsko ( także sprawny fizycznie – cóż za skoczność)  i nieźle śpiewający a w dodatku niezmiernie sympatyczny Nathan Gunn jako Papageno. Obok niego znakomita pod każdym względem Erika Miklosa – prawdziwie demoniczna , skrzydlata Królowa Nocy. Rene Pape – Sarastro (wyglądał troche jak legendarny Żółty Cesarz)  jak zawsze w tej roli, którą śpiewał już tyle razy był fantastyczny: emanował autorytetem, no i ten wyjątkowy, aksamitny bas. Bardzo dobrzy okazali się Tamino i Pamina: Matthew Polenzani i Ying Huang. Tyle, że miłosnej pasji trudno u nich szukać, o co nie można winić kompletnie ukrytego za charakteryzacją i rytualnym gestem tenora. Z licznych w tej operze postaci drugoplanowych warto zauważyć Monostatosa w smakowitym wykonaniu Grega Fedderly oraz tercet dam: Wendy Bryn Harmer, Kate Lindsey oraz Tamarę Mumford. Orkiestrę poprowadził, jak zazwyczaj znakomicie James Levine.






1 komentarz:

  1. Tak podejrzewałam, że to jest Julie Taymor! Też mam to nagranie, choć jako uzależniona od Czarodziejskiego Fletu, mam i inne. Ale to oglądam ostatnio najczęściej i ciągle się nim zachwycam, a mam je od zeszłego roku. Nawet nie wiem ile razy je obejrzałam, choć kupiłam je głównie dlatego, że zaintrygowało mnie wielkie ptaszysko na okładce płyty i nazwisko reżyserki.
    Julie Taymor jest wielka. Pani też, że przypomniała Pani operę, którą wielu odrzuci myśląc, że nie dość, że wersja skrócona, to jeszcze śpiewana i mówiona po angielsku. Niech wiedzą co tracą!
    Od 26 czerwca do 16 lipca br., na stronie opery La Monnaie będzie wisieć Cosi Fan Tutte w reżyserii Michaela Hanneke. Free of charge. Bilety na wszystkie przedstawienia są wyprzedane. Dla Hanneke to pierwsza realizacja operowa. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń